Od dziś w kinach możecie zobaczyć zaskakujący satyryczny dreszczowiec "
Menu" z
Anyą Taylor-Joy,
Nicholasem Houltem i
Ralphem Fiennesem w rolach głównych. To nowe dzieło twórców nagradzanego serialu "
Sukcesja" - reżysera
Marka Myloda, producenta
Adama McKaya oraz scenarzysty
Willa Tracy'ego.
"Menu": o czym opowiada film?
Pewna młoda para, Margot (
Anya Taylor-Joy) i Tyler (
Nicholas Hoult) przybywa na przybrzeżną wyspę na Pacyfiku, gdzie odwiedza ekskluzywną restaurację Hawthorn. Szef tamtejszej kuchni Julian Slowik (
Ralph Fiennes) przygotował wystawne menu z kilkoma szokującymi niespodziankami...
Wśród gości znajduje się też trzech nie do końca trzeźwych startupowców: Bryce (
Rob Yang), Soren (
Arturo Castro) i Dave (
Mark St. Cyr), starsza zamożna para stałych bywalców Hawthorna - Anne i Richard (
Judith Light i
Reed Birney), znana krytyczka gastronomiczna Lillian Bloom (
Janet McTeer) z posłusznym jej redaktorem Tedem (
Paul Adelstein), a także słynny gwiazdor filmowy w średnim wieku (John Leguizamo) w towarzystwie asystentki Felicity (
Aimee Carrero). Wieczór prowadzony przez nienagannie ubrany personel z generał Elsą (
Hong Chau) na czele rozwija się wraz z rosnącym napięciem przy każdym ze stołów dla gości, w miarę ujawniania tajemnic i serowania nieoczekiwanych dań. W obliczu nagłych wydarzeń, Slowik zaczyna budzić przerażenie smakoszy, gdyż staje się coraz bardziej oczywiste, że jego wyszukane menu zostanie ukoronowane szokującym finałem.
"Menu": ostra satyra klasowa z humorem, mrokiem i zdrową szczyptą absurdu
Podobnie jak bohaterowie, tak i sam film nie jest tym, czym się wydaje na początku. Każde danie odsłania nowy aspekt fabuły, pozwalając widzowi przeżyć dziką, zaskakującą przygodę w towarzystwie gości restauracji Hawthorn. Jako satyryczny thriller, film rozważa głębsze tematy unikając nadmiernego dydaktyzmu czy ciężaru. Jest mroczny i niepokojący, ale też zabawny.
Scenariusz świetnie połączył humor i kąśliwą satyrę - mówi
Adam McKay -
Był zabawny, ale mroczny i w zaskakujący sposób rzucał oskarżenie na kulturę ekskluzywności. W tonie i humorze przypominał mi "Kłopoty z Harrym", który jest jednym z moich ulubionych filmów wszech czasów. Film łączy ostrą satyrę klasową z humorem, mrokiem i zdrową szczyptą absurdu. Czy to brzmi jak przepis? Przysięgam, to nie było celowe.
Wyniosłem z tego filmu przesłanie, że niesamowicie trudno jest być na szczycie - dodaje
Mark Mylod -
Patrzę na szefów kuchni utrzymujących wysoki poziom artyzmu i inwencji, a jednocześnie ewoluują. Nie mam pojęcia jak oni to robią, ale na każdym poziomie wkładana jest w to wielka, niesamowita praca. Od osób przynoszących zamówienie po kreatorów menu, jest to niesamowicie trudna branża. Mam ogromny szacunek dla tych, którzy noc w noc się z nią zmagają. Mam nadzieję, że widzowie również to odczują.
Jak powstawał film "Menu"?