Dobry mocny kawał kina, świetna główna rola, fajne spektrum ujęć, dialogi nie tylko dla ozdoby -
niekwestionowane plusy "Mordercy". Agresja, bezstialskość i zimno najważniejszej sceny filmu
pozostają na długo w pamięci. Mam jednak pretencje i focha o zakończenie filmu. Nielogiczne
(kto nie czuje włażąc do zalanego benzyną domska, że włazi do domska zalanego benzyną???) i
takie... rozszkonie po amerykańsku tandetne. Gdyby nie finał owej pieśni - ocena 9 nie byłaby
pomyłką. Mimo wszystko - polecam, bo dla dobrych 95% warto przeżałować te kiszkowate 5%.