Tak naprawdę to nie jest film "o skandalu" a romans nauczycielka/15-letni uczeń wcale nie jest najmocniejszą rzeczą tutaj. Najmocniej są pokazane ludzkie namiętności w ogóle. To, jak popełniamy straszne błędy i jak tracimy nad sobą kontrolę, gdy damy się unieść zauroczeniu. Tutaj co najmniej dwie osoby przekraczają granice, których przekraczać nie powinny. A obsesyjna "miłość" i zapatrzenie w kogoś, ułuda związku, który tak naprawdę nie istnieje i okropny głód uczuć związany z samotnością pokazane są tak samo niesamowicie, jak smutna, smutna starość osoby niekochanej, bo obsesyjnej. Świetny film, świetne kino (z naprawdę przepiękną, nominowaną do Oscara muzyką Glassa). A Cate Blanchett (za którą nawet nie przepadałam do tej pory jakoś szczególnie) była tu tak piękna!, że naprawdę nie dziwię się, że leciało na nią wszystko, łącznie ze staruszkami i 15-latkami.
podobne pokazanie dwulicowości widać w filmie złodziejka jest on bardzo długi ale również polecam
często staramy się uprościć uczucia nadając im niezdrowy posmak układu w celu zachowania stabilności.
"Tutaj co najmniej dwie osoby przekraczają granice, których przekraczać nie powinny. " - a to czemu? Bo nie? Bo tak mowia inni? Obawiam sie, ze nie zrozumiales filmu: granice tutaj przekraczajac WSZYSCY poza glownymi gohaterami. I tylko oni.
Ja się nieco nie zgodzę z autorem. Uważam, że ta stara lesba nikogo nie kochała i nie potrafiła kochać. Czerpała wyłącznie siłę z więżienia i tworzenia sytuacji dominacji i uzależnienia kogoś od siebie, bo tylko wtedy mogła utrzymać kogoś przy sobie, choć też tylko na chwilę - nie żal mi jej. A na końcu widać, że szuka kolejnej ofiary.
Ta stara była jak sęp szukający ofiary, by na nim osiąść - jakby mogła to by zabiła dowolną kobietę, zmumifikowała ją i mówiła do niej jak do żywej osoby - jak dla mnie kompletna wariatka!
Oj, chyba trochę nie do końca zrozumiałeś Barbarę. Przede wszystkim, ona była lesbijką - dało się to wyczuć, no a całkiem potwierdziła to w krótkiej scenie ta jej siostra. A Sheba od razu wpadła jej w oko i myślę, że usiłowała się do niej zbliżyć, żeby osiągnąć bliskość no i to, co się stało było po prostu wynikiem zazdrości. Fakt, dała się zaślepić tą zazdrością, ale to raczej postać tragiczna moim zdaniem. A film jest głównie poświęcony namiętnościom w różnych postaciach oraz skutkom związanym z uleganiem im.
Myślę, że Barbara była toksyczna a jej ewentualna miłość chorobliwa i patologiczna, o ile w ogóle to można nazwać miłością... Mnie ta postać mierziła. Sądzę, że była rodzajem pasożyta, którzy przytwierdzał się, a potem wysysał energię życiową, dlatego napisałem o niej, jak o sępie szukającym ofiary.
Dodatkowo przypomina mi się na potwierdzenie, że poprzednia osoba, z którą tamta utrzymywała bliższy kontakt skończył się tym, że Barbara dostała zakaz zbliżania się.. Była wyrachowana, podstępna, złośliwa, mściwa i można by mnożyć pewnie.
Uważam, że ją po prostu trawiła wieloletnia samotność - trochę desperacko pożąda takiej bliskości, chociaż jej namiastki, ale z czasem jej to nie wystarcza, ponieważ te osoby jednak tego nie odwzajemniają. Niemniej jednak, nadal uważam, że właśnie jest to efekt namiętności i rozczarowania, mimo, że wynikło ono ze zbytniego zaangażowania się emocjonalnego i uczuciowego bez przesłanek.
Trafne spostrzeżenie, że obie bohaterki zawikłały się w relacje uczuciowo jednostronne, dorabiając sobie do faktów drugie dno, którego nie było ;) trochę to ich wspólny mianownik, trochę ogólnie rzecz kondycji ludzkiej...