PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=33228}

Prywatna sprawa

A Private Matter
6,2 124
oceny
6,2 10 1 124
Prywatna sprawa
powrót do forum filmu Prywatna sprawa

Mną ten film wstrząsnął..Może nie jest scenariuszowo czy aktorsko najwyższych lotów,ale w tym filmie najważniejsza jest treść.Trudno nie czuć się obywatelką drugiej kategorii we własnym kraju,który odbiera kobiecie prawo do decydowania w tak istotnej sprawie,jaką jest macierzyństwo..Film świetnie,moim zdaniem,pokazuje zakłamanie i obłudę społeczeństwa, które po prostu zaszczuwa kobietę i jej rodzinę,nie zastanawiajac się,jak i na ile tak wielki stres odbije się na relacjach w tej rodzinie i na ciąży,która tak bardzo chcą chronić, ponadto bohaterka traci pracę,a jej mąż boi sie ,ze straci swoją,i jakoś nikt nie rozpacza nad losem małżeństwa z czwórka narodzonych i zyjacych juz dzieci.Sherry może zostać ukrana za decyzję,której notabene jeszcze nie podjęła-bo prawnie aborcja jest zabroniona,ale to nie ma znaczenia,ze decyzji jeszcze nie podjęła,bo ludzie już ją osadzili i ukarali:(

"To moja ciąża,moje dziecko.Dlaczego mówicie o tym beze mnie?" otóż to!
Nie kwestionuję racji czy prawa głosu męża,ojca,czy bliskich i dalszych osób z otoczenia Sherry,ale w całej tej sprawie jej zdanie liczy się jakby najmniej,co jest absurdalne,bo to ona jest w ciąży i to ona ma urodzić.I ona to doskonale wyczuwa,jak mało w tej sprawie,która dotyczy jej,jak malo jest ważna,ale nie potrafi tego wyrazić.Nie jest typem świadomej nowoczesnej kobiety,co do upadłego walczy o swoje.Jak wiele kobiet skupiona jest na potrzebach i racjach innych,ale nie swoich.Zreszta to inne czasy.Lata 60-te w Stanach.I jest to tym bardziej tragiczne.I tak to wydaje się,jakby kobieta w ciąży była takim chodzącym pojemnikiem na płód,jej racje i ona sama schodzą na dalszy plan,a liczy sie jedynie płód.


p.s.Nie jestem za aborcją,ale prawem kobiety do decydowania o swoim życiu,ciele i macierzyństwie.Nie zamierzam wdawać się w żadne polemiki z przeciwnikami aborcji.Nie dlatego,że brakuje mi argumentów,bo je mam,zresztą nie trudno je znaleźć,ale dlatego,ze takie dyskusje nie mają sensu,gdyż racje są nie do pogodzenia.Takie sprawy każdy powinien roztrząsać w swoim własnym sumieniu.

yamila

"To moja ciąża,moje dziecko" : I właśnie dlatego, że jest to jej dziecko, powinna chcieć mu zapewnić to, co najlepsze. Dlaczego nie mogła tego dziecka urodzić i oddać je do adopcji? Jak sama powiedziała: "Nie mogłabym żyć z tą świadomością". To lepiej żyć ze świadomością, że zabiła dziecko, bo nie chciała, żeby znalazło ciepły, troskliwy, kochający dom u kogoś kto chciałby się nim zaopiekować? A kto w ogóle powiedział, że to dziecko urodzi się chore? No nie mogę uwierzyć, że kobieta, która tak kocha już urodzoną czwórkę dzieci, zabija piąte, bo jest chore! Boli mnie to! Boli! Owszem, musiałaby poświęcić na nie uwagę, ale nie wiadomo było czy to dziecko będzie faktycznie chore. Powtórzę się, dlaczego więc nie dała mu szansy żyć? Dlaczego je zabiła? :( Strasznie mnie to boli! Odebrała życie niewinnej istocie, która mogła być zupełnie zdrowa i mieć własną rodzinę lub też pomagać innym. Nie chcę, żebyś odebrała moją wypowiedź źle. Nie toleruję ludzi takich jak ta ''matka'', ale szanuję Twoje zdanie. Po części masz rację z tym podejmowaniem decyzji, ale na litość boską! Mówimy tu o życiu, cudzym życiu! Które nawet nie dostało szansy, żeby je na dobre rozpocząć. Dla mnie to jest morderstwo. Jak myślisz, czy to dziecko (jak Ty nazywasz 'płód') jest niewinne? Wg mnie jest niewinne, a ta baba pozbawiła je życia. Niestety, smucą mnie tego typu rzeczy. Tym oto fragmentem kończę swoją wypowiedź. Oczywiście nie odbieraj tego jako atak na Ciebie, gdyż tak wcale nie jest. Po prostu takie jest moje zdanie. Pozdrawiam.

Dziewczynka_bez_zapalek

Nie odebrałam Twojego postu jako ataku na siebie:)
I nawet postaram się ustosunkować do paru kwestii:przede wszystkim różni nas to,ze dla Ciebie to zamordowane z zimną krwią dziecko,a dla mnie usunięty zarodek, płód.I to jest właśnie to co różni przeciwników aborcji od zwolenników prawa wyboru(bo nie ma zwolenników aborcji,bo nikt rozsądny nie usuwa z radością rozwijajacego się płodu),i dlatego napisałam,ze racje są nie do pogodzenia,bo już na wstępie są zupełnie odmienne podejścia i przesłanki.Roznica kolejna,to że stawiasz i cenisz jakby wyżej prawo do życia i wolności życia de facto nienarodzonego od tego,które już trwa.Tak przynajmniej to rozumiem.
Napisałaś:"No nie mogę uwierzyć, że kobieta, która tak kocha już urodzoną czwórkę dzieci, zabija piąte, bo jest chore! "A ja potrafię sobie wyobrazić,dlatego,że więź matki z dzieckiem nie rozwija się w niej wraz z chwilą po zapłodnieniu,to proces powolny,długotrwały,wynikający z codziennego kontaktu,troski,budowania więzi..Nie od razu pojawia się miłość( no moze z wyjątkiem kobiet latami usiłujacymi zajść w ciąże?choć tęsknota i oczekiwani na kogoś to jeszcze chyba nie miłość),a instynkt macierzyński w dużej mierze jest mitem-o czym mówi nawet współczesna nauka,polecam książkę Elisabeth Badinter:"Historia miłości macierzyńskiej"..Albo zwyczajnie porozmawiaj z kobietami będacymi w ciązy bądż mającymi już dzieci-zapytaj,czy miłosć do dziecka pojawiła się w nich od razu,jak dowiedziały się o ciąży czy raczej był to powolny proces dojrzewania. Dlatego jak najbardziej rozumiem,ze kobietą będąca wzorcową matką decyduje sie na aborcję.Adopcja?Ale ona musiałaby ciąże donosić,urodzić,co byłoby obciążeniem i stresem,a nikt nie ma prawa od niej tego wymagać!bo to jej ciało i jej życie,to raz,a dwa,byłaby za to dziecko odpowiedzialna,bo zadzierzgnęłaby już więź.Tak rozumiem jej słowa:"Nie mogłabym żyć z tą świadomością".Ponadto gdyby faktycznie dziecko urodziło się upośledzone,to jak najbardziej czułaby się odpowiedzialna za to jak ono funkcjonuje na tym świecie.Wiem,ze przypomina to trochę sytuację wg przysłowia"Czego oczy nie widza, tego sercu nie żal",ale jest to tego typu problem gdzie nie ma dobrych rozwiązań..Poza tym kobieta będąc matka nie przestaje jednocześnie pełnić innych ról i po prostu być sobą i ciagle ma prawo do decydowania o sobie,a w naszym kręgu kulturowym kobieta będąca matką jakby stapia się z tą rolą zapominając,że jest kobietą i wolnym człowiekiem.A otoczenie i społeczeństwo skutecznie jej w tym "pomaga".
Rozumiem,a raczej jestem sobie w stanie wyobrazić,ze jej decyzja może cię oburzać i boleć,ale problem polega na tym,ze niestety nie mamy moralnego prawa wymuszać na drugim człowieku decyzji,tylko dlatego,ze my się z nimi nie zgadzamy(a takich sytuacji niestety w życiu jest mnóstwo,ze ktoś robi rzeczy dla nas niewyobrażalne),bo to właśnie jego życie i jego konsekwencje wyborów,które na tym zyciu się odcisna(w tym wypadku jej-kobiety).Prawny zakaz aborcji spowodował tylko wzrost podziemia aborcyjnego,upokorzenie i cierpienie wielu kobiet i większy lęk przed ciążą.
A decyzja o usunięciu ciąży zawsze jest niezmiernie trudna niezależnie od wyznawanego światopoglądu.To zawsze dramat,i dlatego że tak delikatna,intymna,i bolesna powinna być sprawą prywatną.
Zgadzam się z tym,ze pewnosci,ze dziecko urodziłoby sie rzeczywiscie chore,100% nie ma,ale wtedy nie było możliwosci robienia badań prenatalnych,jak teraz,a ryzyko uszkodzenia płodu było duże wedle dostepnej wiedzy dot.konsekwencji działania leku.I mimo tej niepewnosci uważam,że ona ciagle miała prawo do decyzji jaką podjęła.
pozdrawiam:)

yamila

Z różnicami to tak, racja. Z tą więzią matki i dziecka, to myślę i z tego co wiem od wielu kobiet, więź nawiązuje się od razu, jeśli jest to dziecko z chęci, czasem nawet i to nie z chęci jest kochane przez rodziców od razu. Ale dla mnie tu nie chodzi o miłość. Ta kobieta sama podkreślała, że to jest jej dziecko i to wystarczyło, żeby zrozumiała, dlaczego to jest jej dziecko. Często też słyszę o przypadkach kobiet, które usunęły ciążę, mimo, że już miały dzieci i po aborcji też miały, to wciąż obchodzą domniemane urodziny dziecka, które zabiły. Zresztą wydaje mi się, że nie chodzi tu o więź, tu chodzi raczej o fakt: noszę pod sercem istotę, nowe życie!!! I ona nie pozwoliła dać szansy na dobre życie temu dziecku. Nie sądzisz, że mogłaby je po prostu urodzić i oddać do adopcji? Mogłaby dać mu szansę normalnego życia u boku ludzi, którzy by go pokochali. A ona nie chciała tego zrobić, bo nie mogłaby żyć z taką świadomością. To lepiej żyć ze świadomością,że się zabiło dziecko? Jeżeli chodzi o sprawę prywatną, to wg mnie sama jest sobie winna. To ona sama odezwała się w mediach niby anonimowo. Mogła się spodziewać, co ją może czekać. Zresztą, dziwi mnie fakt, że nie działały na nią słowa typu: jak się pani czuje zabijając własne dziecko?, morderczyni, itp.. Nie dotarły do niej te słowa, bardziej liczyło się dla niej to, czego ona chce. Dla mnie jest więc potworem.
No to na tyle :). Tośmy się napisały! ;)) Buziaki ;*

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones