Jednym z nich jest Spartakus, do którego powracam, kiedy tylko leci w tv, za każdym razem
budzie emocje, które ciężko znalezć w dzisiejszych produkcjach, myśle że za 50 lat czy
nawet 100, gdy ludzie zadadzą sobie "trud", żeby obejrzeć ten film będą mieli podobne
odczucia.
Dokładnie. Klasa sama w sobie. Tyle w nim treści, barw, intryg, życia... wspaniałe charaktery i wspaniałe dialogi. Uwielbiam ten urok kina lat 60.
Wtedy w Hollywood powstawały niesamowite filmy kostiumowe! Miały jakiś niepowtarzany urok, dzięki czemu do dziś fajnie się je ogląda
Ja odpowiem szczerze (wczoraj znów obejrzałem Spartakusa): film dla mnie zestarzał się, jeśli skupić się na Spartakusie, kreowanym przez Kirka D., aktora z innej epoki. Ta szlachetność, patos, związek idealny, serce na dłoni i powszechna dobroć, prawie socrealizm w demokratycznym wydaniu, jest dla mnie zbyt ciężkostrawna.
Natomiast ciekawiej robi się nagle, gdy pojawiają się Anglicy (Ustinov, Lawrence, Luaghton), rzecz przenosi się do Rzymu i politycznej gry o władzę. Świetne jest, że Kubrick na jednej szali ukazał walkę o wolność bezwzględną, podstawową (niewolnicy), a drugim - kres rzymskiej demokracji, wolności obywatelskiej, która zostaje oddana dobrowolnie (Krassusowi).
Ten drugi wątek to dla prawdziwy Kubrick, ten pierwszy - jakiś amerykański film bohaterski, który nijak się ma do Barry Lyndona, Lśnienia czy nawet wczesnej Lolity. (zresztą kiedyś, za studenckich lat, wszyscy się dziwili:ten Spartakus to jest naprawdę, k...a, Kubrick?)
Kirk Douglas - aktor z innej epoki. Tak, tej lepszej niż obecnie. To był świetny, charyzmatyczny aktor. Nie ma tu nad czym dywagować.
Obejrzałam po 'Gladiatorze' i tym bardziej byłam zachwycona. To wspaniały film, ale i świetnie skadrowany. Inna perspektywa prowadzenia kamery, na co innego kino zwracało uwagę. No i ta obsada. Popłakałam się na koniec.
"powracam, kiedy tylko leci w tv" Z całym szacunkiem, postaraj się nie oglądać w telewizji (gdzie nadają z nieusuwalnym polskim lektorem). Jeśli tylko masz możliwość, oglądaj z płytki, w wersji anglojęzycznej z polskimi napisami. I najlepiej z projektora. A jeśli już wchodzi w grę wyłącznie ekran telewizora, to oby to był taki trochę większy ekran . . . Dla filmów takich jak "Spartakus" - wielkość obrazu ma znaczenie.