Genialny początek, poetycko i bez słów wprowadzający widza w temat. Absolutnie niezwykła koncepcja filmu, obficie korzystająca z kiczu i przerysowania jako środków wyrazu. Umieszczenie niemal całej akcji w wyobraźni bohaterki. Sceny batalistyczne (wręcz jatka) jako alegoria tańca, który de facto jest walką o życie. Górnolotne przesłanie, mimo rozrywkowego charakteru dzieła. W sumie, jeden z najbardziej niezwykłych filmów, jakie oglądałem. Niestety, czytając forum i recenzje, widzę bardzo wiele głosów krytycznych. Tak chyba jednak musi być, bo niezwykłość tego kalibru nie każdego przekona. Ja osobiście oglądałem film do ostatniej sekundy napisów końcowych, by nie uronić niczego, co reżyser dla mnie przygotował.
P.S.: Kojarzycie mój avatar?