Czy najlepszy to bym nie powiedział. Moim zdaniem najlepsi byli Connery i Brosnan, ale Craig też daje radę.
Póki nie pojawił się Craig najlepszy był Connery, Brosnan za bardzo laluś ale to moje zdanie :)
Moim zdanie przebija go. Zgadzam się co do klimatu ale tutaj Craig wykreował Bonda na miarę naszych czasów. Jest bezwzględny, brutalny, ma uczucia i problemy tak jak inni. Tego właśnie oczekiwałem i to dostałem ale jeżeli chodzi o starsze odsłony to zdecydowanie preferuję Connery'ego
To jak z Batmanem Nolana, mało Batmanowy, ale najfajniejszy. Brosnan był równie marny co T. Dalton. Ale Moore, a zwłaszcza Correry byli świetni, jak na swoje czasy i pasowali klimatycznie do książkowego. Jednak Craig odświeżył tą postać. Brosnan zabijał Bonda, Craig, zupełnie jak w scenie z Casino, ją reanimował. Nie moge się doczekać najnowszej części, oczywiście pójdę do kina.
Tak, zgadzam się, Connery i Moore w tamtych czasach naprawdę świetni ale teraz Craig objął dowodzenie :) Oczywiście do kina na SKYFALL trzeba się wybrać, mam nadzieję, że poziomem dorówna lub przebije świetne Casino Royale.
Zapewne zostanę "zhejtowany" ale według mnie od kiedy Craig gra Bonda, to cała seria straciła swój niepowtarzalny klimat. Powiem wprost, według mnie wybór Daniela Craiga na Bonda to jakaś pomyłka. Być może mam takie wrażenie z powodu reżysera. Sądzę, że najlepszy był Brosnan. Dotychczas Bond zawsze był zadbany, przystojny, z klasą, prawie nigdy nie był pokrwawiony... A teraz to jest czyste mordobicie, niczym Chuck Norris, czy Jackie Chan...
Przepraszam jeśli kogoś uraziłem moją opinią i proszę nie pisać żadnych obelg (po większości naszych rodaków tego się właśnie spodziewam).
Jak możesz mówić, że Brosman był lalusiem i lubić obecnego? Takiego miękkiego dydka jako Bonda jeszcze nie było..
Niepotrzebna spinka, jak masz powyżej 25 lat i oglądałes wszystkie Bondy nigdy nie powiesz,że Craig to najlepszy Bond w historii. Drętwy, bez wyrazu...
haha, nikogo nie atakuję. Dziwi mnie tylko Twoje przekonanie o znaczeniu wieku przy wyrażaniu opinii, który z Bondów jest najlepszy.
Krótko wyjasnie - moje pokolenie oglądało Bonda na początku lat 90. Filmy z Connery'm czy Moore'm to mieszanka luksusu,akcji, dystansu, humoru (oczywiście w róznych proporcjach) i to jest dla mnie obraz prawdziwego Bonda, Filmy z Craigiem to zwykłe akcyjniaki, na dodatek Daniel jest sztuczny, bez charyzmy, lekkości,, dystansu... To nie Bondy, to podróbka Bondów.
Próbuję odnieść się do Twojej wcześniejszej wypowiedzi. Dziwi mnie takie przekonanie, że trzeba cofać się do lat 90, żeby poznać filmy z Connery'm czy Moore'm.
Poznać nie,ale wyobrażenie o Bondzie w glowie zostaje na stale; kilkakrotnie obejrzałem przed Craigiem wszystkie filmy z serii i jak widze te nowe produkcje to pusty śmiech mnie ogarnia.
Chociaż przyznam, że czasami wracając do tych samych filmów nie przeżywamy tych samych emocji jakie nam towarzyszyły przy wcześniejszym oglądaniu.
Craig to Bond z krwi i kości, dosłownie i w przenośni. Dawno już nie było bondów z taką dawką, nazwijmy to, psychologii (i jednego konceptu towarzyszącego całej serii z Craigiem!). Z jednej strony jest to świetne po serii bardzo dobrych bondów z Brosnanem, bardzo dobrych, ale czasem zbyt "lalusiowatych", z drugiej strony nieco zamazywana jest konwencja towarzysząca postaci Fleminga... kicz zawsze towarzyszył przygodom Bonda, tam nie powinno być zbyt wiele miejsca na krwistą prawdę do bólu. Bond w wydaniu Craiga to Bond na miarę naszych czasów, według mnie - idealnie pasuje.
A wedlug mnie seria Bonda z Craigiem to zerwanie z tradycją filmową tego gatunku trwającą przez 44 lata. Bond z Craigiem to dobre filmy sensacyjne, sam Craig aktorem jest tez dobrym..... Ale jego Bond mnie nie przekonuje. Przede wszystkim postac zawsze był to wysoki, szarmancki ze tak powiem brunet a tu niewysoki blondyn. Dalej filmy gdzie Q gdzie panna monny penny przeciez te postacie choć mialy male epizody byly zawsze, zawsze byl flirt z moony penny czy chwila nowych wynalzków z Q a tu kicha. Nawet relacje Bonda ze swoimi dziewczynami w wykonaniu Craiga sa inne niz te które widzielismy w poprzednich czesciach. Choc Bondy z Craigiem są dobre to jestem bardzo zirytowany zerwaniem z tradycją a i lepszym bondem wedlug mnie byłby Clive Owen.
Być może w latach 60-80, gdy szarmanccy, a jednocześnie szowinistyczni, szorstcy bohaterowie z wyrafinowanym poczuciem humoru byli w modzie, najlepsi byli właśnie Connery i Moore. Filmy z Brosnanem były już lekko przekombinowane, Pierce'owi brakuje wg mnie autoironii Moore'a, luzu Connery'ego, a w obecnej konwencji po prostu by się nie sprawdził, w przeciwieństwie do Craiga, który jest naprawdę świetny w swojej roli, jest facetem z krwi i kości. Stara formuła Bonda, z wypadami w kosmos, walkami powietrznymi i pościgiem przy użyciu czołgu po prostu się przejadła, co do bólu ukazała kapitalna trylogia o przygodach Bourne'a. Twórcy Bonda poszli w tym kierunku, bo innego wyjścia nie mieli... Sam nie wyobrażałem sobie Daniela w tej roli, ale po świetnym CR posypałem głowę popiołem, w obecnej konwencji mało który aktor mógłby mu dorównać. Craig to po prostu świetny aktor, kto twierdzi inaczej, ten nie widział go w innych rolach.
Connery byl najlepszy, Lazenby byl slaby bo nie mial doswiadczenia aktorskiego. Mankament jest taki, ze gdyby Connery zagral w jego filmie to bylby to najlepszy film z serii 007 ever. Roger Moore byl so-so. Bond Rogera Moore'a byl dokladnie ta sama postacia co wykreowany przez Rogera Simon Templair w swoim legendarnym serialu "Swiety", tyle ze byl chetniejszy do zabijania. Niemniej, komfortowo sie go ogladalo. Dalton byl bardzo dobry, wierniejszy oryginalowi. Brosnan balansowal, raz szlo mu swietnie, raz katastrofalnie. Do niego tez nalezy najgorszy BĄD wszechczasow, Die Another Day.
A Craig... jest zle. Ten blondie to zwyczajny cham i bezwzgledny morderca. Absolutne zero wyrafinowania i ukrytego wdzieku (no homo) jaki powinien miec Bond, a przynajmniej powinien udawac ze cos takiego ma. I mowi to staly czytelnik powiesci Iana Fleminga
Chyba najgorszy... Brak poczucia humoru i zachowuje się jakby najważniejsze to było rozwalić wszystkich dookoła. Mój ranking ; 1. Brosnan 2. Moore 3. Connery
Zgadzam się, dla mnie Craig też jest najlepszy. Tak naprawdę żadnego Bonda po Connerym nie dało się obejrzeć, naciągane fabuły i przesadne lalusie. Craig jako Bond jest wiarygodny i interesujący.
Mi osobiście Craig jako agent 007 pasuje - jako Bond już mniej.
Nowe filmy z nim to jak już ktoś wspomniał dobre kino akcji, ale mało czuć w nich jak na mój gust samego Bonda. Connery najlepszy był moim zdaniem, dlaczego? Bo w jego wykonaniu Bond był i agentem i lovelasem po trochę a w wykonaniu Cragia mamy agenta.
Wspominał ktoś też, że Craig nie ma nic z poprzednich Bondów, dodam że może to być spowodowane tym, iż CR jak i QoS są jakby restartem serii i pierwszą książką o agnecie, gdzie dopiero on zaczyna swoją przygodę.
zgadzam się w 100% przynajmniej wygląda i zachowuje sie jak facet z jednostek specjalnych. Nigdy nie lubiłem Bonda, no może poza Connerym, a teraz to chyba moja ulubiona postać
święta racja. Connery też był w porządku, Craig jest najlepszy, a reszta...po prostu bez komentarza.
1. Craig
2. Moore
3. Connery
4. Brosnan
5. Dalton
6. ten gościu z tajnej słuzby jej królewskiej mości
Dla mnie zdecydowanie Connery jest najlepszy, a Craig jako Bond najsłabszy. Nie odnoszę się do filmów, ponieważ Casino Royale bardzo mi się podobał. Po prostu Craig nie jest idealnie pasujący do roli Bonda. Nie czuję, że to ten sam agent co poprzednicy.
1. Connery
2. Moore
3. Dalton
4. Brosnan
5. Lazenby
6. Craig
Choć Craig zagrał lepiej od Lazenby to jako Bonda stawiam go nieco niżej. Przy Lazenby czułem że to też Bond.