Urzekł mnie wspaniałym "Zło we mnie", za to "I am the pretty thing that lives in the house" uważam za nieporozumienie. Mimo wszystko uważam że gościu ma talent, i możliwe że jeszcze nie raz nas zaskoczy. Już czekam na kolejne filmy i liczę na to, że wpadka ze słabym i kiepsko ocenianym "I am..." nie przekreśli jego kariery. Fajnie że są jeszcze reżyserzy horrorów, którzy nie robią filmów opartych tylko o tandetne jump scare, a starają się tworzyć klimat niepokoju. Swoją drogą patrząc na ilość filmowych porażek netflixa, to chyba dają za dużą wolność twórcom filmów...
coś tam kręci, ale totalnie jest o tym cicho
https://bloody-disgusting.com/movie/3483320/blackcoats-daughter-director-oz-perk ins-will-next-crack-open-head-full-ghosts/
Ja uważam, że "I am" jest całkiem udanym filmem, choć więcej zawdzięcza klimatowi i estetyce, niż fabule.
No niestety, ja mam uczulenie na filmową pustkę. Dla mnie "I am (...)" to absurdalnie rozwleczona i pozbawiona scenariusza wersja "Zła we mnie". Lubię klimat w horrorach, technicznie było ok, ale za półtorej godziny oglądania powolnych ujęć pustych pokoi, z czego nic zupełnie nie wynika, to jednak podziękuję. Jak dla mnie film musi być o czymś, a ten jest o niczym. Niemniej mimo, że kiepsko oceniam ten film (3/10), to zdecydowanie nie przekreśla to w moich oczach reżysera, bo to film sprawnie zrobiony, klimatyczny, w swoich założeniach dobry, a jedynie zbyt ubogi scenariuszowo i przeszarżowany w swojej ambitności.
Zgadzam się w sumie i ostatnio niezmiernie rzadko zdarza się mi obejrzeć horror, który mógłbym docenić i już po prostu mniej ich oglądam/bardziej selektywnie wybieram tytuły. Natomiast, gdy już takie się zdarzają to często kuleje scenariusz, ale chociaż ten cały klimat i techniczna strona pozostawiają po sobie dobre wrażenie - jak np. "Oczy mojej matki", czy "Czarownica". Zgadzam się, że "I am" był nużący i rozwlekły, a fabuła śladowa, ale była w tym (dla mnie) szaleństwie metoda i poczułem się wciągnięty w tą bardzo dziwno atmosferę, stąd oceniam go dobrze. "Zło we mnie" było już konkretnym filmem z bohaterami, zwrotami akcji, dynamiką, ale również mi się podobało, bo gdzieś pod tą aurą horroru była smutna historia dziewczyna - sama w sobie była interesująca i do tego nieźle zagrana. Zgadzam się i tu, że w "I am" tak faktycznie nie było, brakowało dynamiki, większego zainteresowania bohaterką i rozumiem, że sporo widzów mogło po prostu poczuć znużenie.
Zgadzam się "pretty thing" jest czymś innym, wyjątkowym. Jeśli podoba Ci się ta produkcja polecam 2 tytuły równie mocno dotknięte krytyką jak ta.
Też bazują na klimacie: "I trapped the devil" (tu nie wątpie że zadowoli) oraz "Pod mroczną górą" (tu już mniemam że może rozczarować, choć sam dałem 8 za tę cisze której w filmach grozy zazwyczaj nie bywało, zero muzyki co buduje klimat, gra aktorska na medal, a przynajmniej tak sądze, reżyseria też dobra. Fabuła? inna niż zazwyczaj, doskonała nie jest ale jak się przede wszystkim ceni klimat to film ma w sobie to coś. Jedyne co w tym filmie mogło być nie tak to sytuacja z obciętą kończyną mogła być ciut staranniej wykonana ale to drobny szczegół i sądze że niema się go co czepiać) Zaryzykujesz i się przekonasz, te 2 filmy to tylko 3 godziny z życia.