Za 22 godziny epickiej, spójnej kryminalnej opowieści, której rozmach nie ma odpowiednika w historii telewizji aż do powstania "Rodziny Soprano" 13 lat później.
Za to, że jak żaden inny serial pokazuje krew, pot i łzy w policyjnej robocie. Za swoisty rewers "Miami Vice": tu walka z przestępcami to nie plaża, triumfy stróżów prawa są nieczęste i z reguły niełatwe. Trup ściele się gęsto. Giną gliniarze, najbliźsi przyjaciele dopuszczają się zdrady, chlebem codziennym jest poczucie bezsilności. To po prostu klimat "noir" w pełnej krasie.
Za Mike'a Torello, glinę twardego dla ludzi złych, odpowiedzalnego za tych pogubionych, i rozbrajająco czułego wobec ofiar i swoich bliskich. ZZa to, że narzeczonemu zastrzelonej fryzjerki powie (choć nie słyszymy tego): "Przysięgam, że go dopadnę", i my wiemy, że zrobi wszystko, by dopaść mordercę.
Za lodowate, całkowicie opanowane, budzące grozę oczy Raya Luki.
Za imponujący realizm i poczucie autentyzmu, która są zasługą m. in. Dennisa Fariny, ale też autora skryptu Chucka Adamsona - obaj to byli policjanci.
Za najlepiej zmontowaną czołówkę serialową XX wieku.
Za wizualną poezję miasta nocą, w której czuje się rękę i oko Michaela Manna, wielkiego piewcy klimatu miejskiej dżungli po zmroku (dla porównania - "Gorączka", "Zakładnik").
Za antologię muzyki lat 50. i 60.: za Raya Charlesa, B. B. Kinga, Stonesów, Roya Orbisona, Dave'a Brubecka, Nat King Cole'a, a nade wszystko za duet Ellingtona z Coltrane'em, gdy nadchodzi ta najtrudniejsza, bolesna noc rozstania.
Za to, że mogłem zobaczyć młodych: Michaela Madsena, Kevina Spacey'a, Christiana Slatera, Vinga Rhamesa, Gary'ego Sinise'a, Julię Roberts i Pam Grier, i za epizod wielkiego Milesa Davisa.
Za zdanie: "Możesz umawiać się z moją żoną, możesz siedzieć na mojej sofie, ale nie możesz patrzeć w mój telewizor!".
Za Torello płaczącego w budce telefonicznej po śmierci przyjaciela, gdy leje ulewny deszcz, w tle słychać "Stand By Me", a ja czuję wielką kulę w gardle.
Za takie, a nie inne zakończenie.
Zdanie o żonie, sofie i telewizorze powiedzial Al Pacino w filmie "Gorączka" kiedy zastal swoja żone z facetem:-)
Pozdr.
Diokładnie.To moja ulubiona kwestia i w sumie jedyna którą pamietałem z serialu kiedy oglądałem go za dzieciaka.A pozniej oglądam "gorączke" i szok...policjant jego żona jej kochanek i ta kwestia.w pierwszym momęcie myślałem że pamięć płata mi figle.
Czyżby Michaelowi Mannowi brakowało pomysłów? A może uznał, że jest tak dobra, że trzeba ją powtórzyć? Nie wszystkie odcinki oglądałem, ale tę kwestię pamiętam. Na koniec telewizor ląduje w koszu. Kochanek drżał ze strachu jak widział gnata Fariny. Cud, że go nie odstrzelił.
Za perypetie ze zwykłym stołem. Nawet największy twardziel ma trudności ze zwykłymi codziennymi sprawami.
Czas sobie przypomnieć kilka starych seriali ;)
Za sposób (czyli mechanizm napędowy filmu), w jaki reagowali na siebie Torello i Luca - ze szczególnym akcentem na kontakt wzrokowy, przy którym słowa stawały się zbyteczne... :)
Za Pauliego Taglię - człowieka "o fryzurze jak lądowisko helikoptera" :)
Za teksty typu: "Pozujesz do zdjęcia, czy pociągniesz za spust?"(Luca do celującego weń Torella), albo: Luca - "Nie mogłeś kupić tańszego mięsa?", Torello (rzucając mu na stół Pauliego) - "Tańszego już nie ma"
I za cały entourage
Dodałbym jeszcze Johna Santucci, który zawsze ubarwiał każdy film/serial Mann'a.
Poza tym nic dodać. nic ująć, najbardziej podoba mi się ten fragment:
"...za wizualną poezję miasta nocą, w której czuje się rękę i oko Michaela Manna, wielkiego piewcy klimatu miejskiej dżungli po zmroku..."
Nie można lepiej ubrać lepiej w słowa mojego umiłowania do sposobu, w jaki Mann przedstawia miasto nocą. Nikt tak nie potrafi, za wyjątkiem Nicolasa W. Refna, który zrobił to cudownie po Mannowsku w "Drive", ponoć sam Mann był pod wrażeniem.
To kut*wa najlepszy serial kryminalny, jaki kiedykolwiek powstał. Postawisz kolejkę?
*t=r
I jeszcze, za zrobienie zamiecie w sklepie mbelowym, gdy Mike'owi nie ten stół sprzedali...
Lepiej bym tego nie ujęła, wpis oddaje wszystkie moje odczucia.Kocham ten serial za to wszystko, co zostało wymienione, od pierwszego z nim spotkania - a było to już parę ładnych lat temu.Szczególne dzięki za słowa o płaczącym Mike'u Torello.Fajnie, że na tym forum można spotkać ludzi, którzy tak pięknie i prosto mówią o swoich wzruszeniach.
witam, blagam was.. zaczalem ogladac pierwszy sezon z lektorem, ale do drugiego sezonu brak napisow. Podobno gdzies byly i nagle zniknely. Prosze was o pomoc. Wrecz blagam! :(